Jazda na rowerze dała mi przestrzeń skoncentrowaną na moich doświadczeniach jako czarnej osoby do radzenia sobie z bólem
Zdrowie

Ta historia pochodzi z wiosennego wydania kwartalnika O 2021 na stoiskach 30 marca.
Zacząłem brać lekcje spinningu w 2018 roku w lokalnej siłowni, ponieważ czułem się seksownie jadąc w ciemności, moje quady strzelały, a moje stopy znajdowały rytm piosenek. Kręciłem się dalej, ponieważ ciemność studia stała się sanktuarium, miejscem, do którego mogłem nieść swoje ciężary. Kiedy czekałem na wyniki badań mojego wówczas 7-letniego synka po napadzie padaczkowym, a moja koleżanka przygotowywała się do przeszczepu serca, wciągnąłem się na rower. Naciskając na ciężar koła zamachowego, cicho modląc się pod hałasem, zmniejszyłem emocjonalny ładunek, który nosiłem w klatce piersiowej.
Ale w połowie marca 2020 roku, kilka dni po tym, jak mój syn i ja polecieliśmy do domu z wizyty w Cleveland Clinic, świat się zamknął, zabierając ze sobą moją siłownię. Zajęło mi to około czterech minut nieudanego trzymania kettlebell w mojej piwnicy, aby zainspirować mnie do wydania 2000 dolarów za Pluton żołnierzy , modny rower treningowy, który zapewnia najnowocześniejsze wrażenia z jazdy na rowerze wirtualnym dzięki zajęciom na żywo i na żądanie.
Powiedzieć, że szybko stałem się fanem instruktora Tunde Oyeneyin —Królowa z czerwoną szminką i rzeźbionymi ramionami Pelotona - byłaby niedopowiedzeniem. Zjeżdżając z siodła, uderzając moją kadencję i bez tchu śpiewając do pikantnego remiksu przeboju R&B Tamii z 2001 roku „ Obcy w moim domu , ”Byłem Tunde. (Dopóki nie złapałem odbicia moich podstawowych ruchów i bladych, obwisłych ramion na ekranie HD i nie zdałem sobie sprawy, że jestem jej wersją mom-jeans.)
Zobacz ten post na InstagramiePost udostępniony przez Tunde Oyeneyin (@ tune2tunde)
W normalnych okolicznościach pewność siebie i eklektyczny gust muzyczny Tunde wystarczyłyby, by wsiąść na rower kilka razy w tygodniu. Ale kiedy wiosna zmieniła się w lato, a osobiste cierpienia zmieszały się ze zbiorowym bólem, potrzebowałam więcej niż przeciętna dawka endorfin, aby kontynuować.
Na początku maja mój mąż został powiadomiony, że rektor jego uniwersytetu podtrzymał decyzję całkowicie białej komisji, aby odmówić mu urzędu (na szczęście zebraliśmy zwolenników w Internecie i kilka miesięcy później unieważniliśmy decyzję). W międzyczasie mój syn zaczął wyrażać swoje obawy, zadając więcej pytań na temat swoich napadów: „Mamo, a co jeśli będę musiał jechać karetką do szpitala, skoro to koronawirus?”
Smutek i zmartwienie w domu zamieniły się w żal i wściekłość ze świata zewnętrznego, gdy patrzyłem, jak Ahmaud Arbery zabity przez białych mężczyzn w biały dzień. Zastanawiałem się, ile razy jego matka zabierała go do lekarza, gdy był dzieckiem, utrzymywała go przy życiu tylko po to, by stracić go dla rasistów. Osłabłem pod ciężarem ostatniego wezwania George'a Floyda do jego matki, gdy walczył o oddech pod kolanem policjanta, zabitego ponad 20-dolarowym banknotem. Czytałem o młodej Breonnie Taylor, skazanej na śmierć przez rozstrzelanie za spanie.
Nie zatrzymujemy bólu i bólu aż do następnej sytuacji z George'em Floydem.
W nocy 4 czerwca przypiąłem buty spinningowe do pedałów rowerowych i wybrałem nagranie pierwszej przejażdżki Tunde „Speak Up”, cykl zajęć poświęconych rasizmowi i empatii . Ubrana na czarno, otoczona pustymi rowerami, jechała samotnie w nowojorskim studio Peloton, ale razem z tymi z nas, którzy rozumieli, że zabójstwo George'a Floyda było ostrym echem dźwięku, który słyszeliśmy wcześniej. Po kilku minutach zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i wyszła, jakby z modlitwy: „Czarne życie ma znaczenie. Zawsze się liczyli. Pytanie brzmi - powiedziała, wyciągając ramiona po bokach - dlaczego zajęło to tyle czasu, zanim to zrozumiała?
Zwolniłem opór i pozwoliłem, by moje nogi zwolniły. Chwytając ręcznik, zakryłam twarz i płakałam, nie mogąc zwalczyć myśli, że stracę syna na skutek rasizmu po spędzeniu tylu nocy z nadzieją, że jego własne ciało go nie zdradzi.
powiązane historie


Dysząc, szybko pedałując nogami, Tunde zacytowała koleżankę i filozofowała: „Nie boli nas tylko w takich chwilach. Nie zatrzymujemy bólu i bólu aż do następnej sytuacji z George'em Floydem. Czarni ludzie - powiedziała, rozkładając ręce przed sobą - cierpimy w międzyczasie ...
Wraz z pandemią, rasizmem i pragnieniem upewnienia mojego syna, że to zrobił
bądź bezpieczny, czy leżąc w łóżku, czy chodząc po chodniku - cierpiałem w międzyczasie. To, czego potrzebowałem w 2020 roku - czego zawsze potrzebowałem - to przestrzeń skupiona na moich doświadczeniach jako Murzynów w tym kraju. Przestrzeń, w której mogłem przetworzyć warstwy bólu, zanim ktokolwiek odważył się rozkazać mi „mieć nadzieję”.
Tunde zrezygnował z typowego jednominutowego uspokojenia, namawiając nas, aby nie zostawiać naszych emocji i przekonań na rowerze, ale abyśmy wykorzystali je jako siłę do zmiany świata. Tak jak ' Pociąg Pokoju - zaczęła Cat Stevens, odchyliła głowę do tyłu i rozchyliła usta. Potem powtórzyła tekst: „Któregoś dnia to nadejdzie”. Chodź, pociąg pokoju. Po raz pierwszy od 30 minut zobaczyłem jej uśmiech i poczułem się jak zaproszenie, a nie zdrada mojego bólu, by do niej dołączyć.
Aby uzyskać więcej takich historii, zapisz się do naszego newslettera .