Nowa książka o pisaniu autorstwa George'a Saundersa, wielokrotnie nagradzanego autora, odblokowuje magię opowiadań
Książki

W niektóre specjalne niedziele oferujemy czytelnikom „Niedzielne szorty” -oryginalny historie przez najlepszych współczesnych stylistów krótkometrażowych. Ale dzisiaj, zamiast nowej historii, świętujemy jednego z mistrzów tego rzemiosła, George'a Saundersa, i jego odę do postaci, Pływanie w stawie w deszczu. Poniżej znajduje się recenzja książki Hamiltona Caina, a następnie wywiad z autorem, przeprowadzony przez redaktora O's Books, Leigh Haber.
Wielcy rosyjscy autorzy XIX wieku utorowali drogę naszej własnej nowoczesności, ich twórczy ogień podsycany nierównościami klasycyzmu, imperialnym uciskiem oraz zagadkami miłości i moralności. I przyjemności, które zapewniły! Nasz dług wobec nich jest ogromny. Ale kto nie poczuł ukłucia onieśmielenia, zbliżając się do Tołstoja, Czechowa, Gogola, Turgieniewa i Dostojewskiego. Po co zawracać sobie głowę wspinaczką na Olympus?
Nie bój się: na ratunek przybywa wybitny pisarz opowiadań i zdobywca nagrody Bookera, George Saunders Kąpiel w stawie w deszczu, fascynujące, przejrzyste seminarium między okładkami na temat siedmiu klasycznych rosyjskich opowieści i tego, co ujawniają o formie - oraz o ludzkiej naturze. Od ponad dwudziestu lat Saunders naucza tych historii studentów na Uniwersytecie Syracuse, dzieląc je strona po stronie - nawet akapit po akapicie - aby wyodrębnić technikę każdego mistrza, sposób, w jaki warstwy (Saunders nazywa je „blokami”) kształtują się i łączą do siebie, delikatnie poruszając się jak telefon komórkowy. I przyznaje, że forma ta ma wyjątkową moc stawiania i odpowiadania na ważne pytania: „Jak mamy tu mieszkać? Co mamy tu osiągnąć? Co powinniśmy cenić? Czym jest prawda?'
powiązane historie


Na przykład, poprzez powtarzanie i wariacje, „Kochanie” Czechowa drażni samotność kobiety w średnim wieku. W „Śpiewaczach” Turgieniewa jest nadmiar szczegółów i wspomina o pijanych chłopach w karczmie, tylko po to, by na ostatniej stronie spleść wszystko w jedną całość. „Alyosha the Pot” Tołstoja podkreśla zmieniające się wiatry polityczne w późnej carskiej Rosji, wywyższając prostaka jako prawdziwego człowieka z prawdziwą walką i wrodzonym człowieczeństwem. „Podsumowując: opowieść jest zjawiskiem liniowo-czasowym”, zauważa Saunders, „serią narastających impulsów, z których każdy coś nam robi”.
Są tu ostre jak brzytwa krytyki, ale także bogata historia osobista. Najbardziej uderzający w tej książce jest konwersacyjny, wręcz intymny ton Saundersa - dostajemy mistrzowski kurs czytania i pisania beletrystyki. Pochodzący z wyżu demograficznego ze Środkowego Zachodu, Saunders szczerze pisze o swoim szkoleniu inżyniera, jego pasji do muzyki, miłości do żony i córek - wszystkich dopływach, które karmią jego rzemiosło. Zauważa, jak opracowywał historię za historią w trybie Hemingwayesa - realistycznym, ściśle ustrukturyzowanym - tylko po to, by zebrać odrzucenia z dzienników. Ale potem przez przypadek przeszedł na głos, który brzmiał jak żaden inny, taki, który uchwycił jego slapstickowy humor i ostatecznie został opublikowany w jego debiutanckiej kolekcji, CivilWarLand w Bad Decline : „Historia była dziwnie skomponowana, nieco zawstydzająca - ujawniła mój rzeczywisty gust, który, jak się okazało, był trochę robotniczy, sprośny i zwracający uwagę.”
Bingo.
I może tak Kąpiel w stawie w deszczu jaśnieje najjaśniej: przebierając się przez te siedem opowieści, Saunders odmładza swoje rzemiosło, nie tylko jako autor, ale także jako nauczyciel. Całość jest większa niż suma jej części. Czechow, Gogol i Tołstoj, dawno zmarli, wciąż żyją i oddychają za każdym razem, gdy siada przy klawiaturze, a jego wyidealizowana jaźń jest zwrócona przeciwko wadliwemu człowiekowi. „Uważam, że to się dzieje cały czas. Bardziej lubię osobę, którą jestem w moich opowieściach, niż prawdziwego mnie. Ta osoba jest mądrzejsza, mądrzejsza, cierpliwsza, zabawniejsza - ma mądrzejszy pogląd na świat ”- mówi. „Kiedy przestaję pisać i wracam do siebie, czuję się bardziej ograniczony, uparty i małostkowy. Ale cóż to była za przyjemność, być na stronie, przez chwilę mniej zajebistą niż zwykle ”. - Hamilton Cain
Aby głębiej zagłębić się w książkę i dowiedzieć się, jak duże znaczenie ma krótka fikcja w naszym życiu, przeczytaj rozmowę między LUB Wydawca książek, Leigh Haber i George Saunders.
Piszesz, że chcesz, aby twoje własne historie „poruszyły i zmieniły kogoś tak bardzo, jak poruszyły i zmieniły mnie te rosyjskie historie”. W jaki sposób te historie cię poruszyły i zmieniły?
Powiedziałbym, że najważniejsze jest to, że za każdym razem, gdy czytam, mój stosunek do świata ulega zmianie lub, wiesz, „mikro-zmianie”. Wychodzę z nich, chcąc być lepszą osobą. Bardziej kocham świat i czuję większe poczucie przynależności, silniej czuję, że mam obowiązki na tym świecie, którym być może nie sprostam - co jest ekscytujące. Oznacza to, że rzeczy mają znaczenie. Co sprawia, że życie jest przyjemniejsze.
Co sprawia, że forma opowiadania szczególnie nadaje się do wywoływania takiego efektu?
Nie jestem pewny. Wiem, że ta grupa opowieści (i kilka innych napisanych przez Rosjan w tym konkretnym okresie) działa na mnie silniej niż większość innych i myślę, że to dlatego, że zrozumieli, iż funkcją sztuki jest sprawienie, byśmy wyglądali. wokół w zdumieniu i może czuć niezadowolenie ze sposobu, w jaki zachowują się ludzie, w tym my.
powiązane historie

Ale myślę, że każda dobra historia będzie postrzegana jako dokument etyczno-moralny. Dlaczego? Myślę, że jest to wbudowane w formę. Jeśli powiem „Dawno, dawno temu”, spojrzysz w przyszłość i zobaczysz, że moja historia ma, powiedzmy, osiem stron, implikacja (ukryta obietnica) jest taka: wydarzy się coś wielkiego i wydarzy się szybko i będzie miało znaczenie / będzie nietrywialne. Oznacza to, że formularz obiecuje pilność. Obiecuje również zmianę. Pierwsza część historii przedstawia pewien rodzaj zastoju („Zawsze tak było”). Obecność dodatkowych stron oznacza: „Ta zastój wkrótce zostanie zakłócona”. A więc: zmiana nadejdzie. A kiedy sytuacja statyczna się zmienia, ma to znaczenie. (Jeśli na stronach 1-2, Jim nigdy nie miał zwierzaka i nienawidzi zwierząt domowych i przysięga, że nigdy nie będzie miał zwierzaka - wiemy, że dostanie zwierzaka. Nie wiemy, dlaczego - coś musi się zmienić w Jimie lub przytrafić się Jimowi. A to sprowadzi się do małego manifestu moralnego. Jeśli życie Jima uratował pies, a Jim natrafia następnie na sierotę, który wygląda jak ten, który go uratował - to jedna rzecz o życiu. Jeśli Jim kradnie z pracy, a jego szef mówi, że nie zadzwoni na policję, dopóki Jim przyjmie swojego okropnego, dysfunkcyjnego, 200-funtowego Rottweilera - to mówi coś innego o życiu. Ale znaczenie pochodzi bezpośrednio ze zmiany.
Piszesz, że Rosjanie, których zacząłeś czytać, widzieli fikcję jako „żywotne, moralno-etyczne narzędzie”, i tak właśnie się czułeś. Czy możesz rozwinąć?
Doszedłem do fikcji późno i pod dziwnym kątem. Nie byłem wielkim czytelnikiem w liceum, ale czytałem książki, które wydawały się chcieć pomóc mi nauczyć się żyć - miały tendencję do moralizowania. Ayn Rand, Robert Pirsig, Khalil Gibran, itd. Uwielbiałem żyć i chciałem jak najlepiej to wykorzystać, ale w głębi duszy byłem niepewny i walczyłem - hellip, a pomysł posiadania filozofii życiowej był dla mnie ekscytujący. Ale prawdziwa filozofia wydała mi się zbyt trudna (za radą nauczyciela, którego zapytałem: „Kto był najmądrzejszą osobą, jaka kiedykolwiek żyła?”. Próbowałem czytać Goethego, ale nie potrafiłem tego zrozumieć). Myślę, że szukałem czegoś, co nazwałbym filozofią łatwego triumfu - nieco dydaktycznej książki, z którą się zgadzam, a następnie używałbym do surowej oceny wszystkich innych dzieci w college'u, które stawały się znacznie lepsze ze znacznie mniejszym wysiłkiem i latem następnego roku jechałem do Europy, podczas gdy ja szedłem do pracy w ekipie zajmującej się architekturą krajobrazu w Amarillo w Teksasie za minimalne wynagrodzenie. (Podstawowa idea jest taka, że coś może być z tobą nie tak, ale po dostatecznym przestudiowaniu odpowiednich książek możesz stwierdzić, że coś jest z nimi nie tak. Wszystkie z nich.) Tak więc, kiedy czytam współczesną amerykańską fikcję (inną niż Hemingway) wydawało mi się (by mnie oszołomić) zbyt niuansowe i & hellip; współczesne. Ponieważ byłem też trochę głupcem - nie piłem, lubiłem pouczać ludzi o Ayn Randian koncepcjach godności i „wiecznej dominacji egoistycznego wykonawcy” i tak dalej. Ale w jakiś sposób Rosjanie i hellip; byli jak narkotyk. Rozmawiali o tym, jak żyć, ale wydawali się bardziej realistyczni i realistyczni, z mięsem na kościach. Podjęli wielkie pytania, ale potem przystąpili do odpowiadania na nie, używając istot ludzkich normalnych rozmiarów (bez nadludzi lub wzorców moralnych itp.). Czułem w nich autentyczność i szczerość.
Mam też podejrzenie, że jestem wskrzeszoną 19th-Century rosyjski.
W jaki sposób opowiadanie pomaga znaleźć odpowiedzi na takie pytania, jak: „Jak mamy tu mieszkać?” czy pomóc rozpoznać prawdę?
Myślę, że głównym sposobem jest namalowanie postaci w kącie, w którym sami byliśmy, lub łatwo możemy sobie wyobrazić, że jesteśmy - być może w nieco przesadzonej formie. Więc czujemy się jednością z tą postacią lub zaczynamy się tak czuć w trakcie historii. Na początku jesteśmy z dala od postaci i nieco ponad nią. Kiedy nasza głowa wypełnia się konkretnymi faktami na jej temat (i gdy zaczynamy postrzegać siebie jako „lubię” ją), zbliżamy się do niej, a ona wstaje, aż w doskonałej historii stajemy się jednością - ona jest nami i my jesteśmy jej. Jesteśmy równi, zjednoczeni sympatią (i to prawda, nawet jeśli postać jest „zła” lub robi wątpliwe rzeczy; może nie lubimy i nie powinniśmy „lubić” tej postaci, ale widzimy ją wyraźniej, mieć więcej danych na jej temat). I to też jest całkiem niezła aspiracja do prawdziwego życia. Widzimy kogoś i na początku jest on Innym (niższym od nas i mniej interesującym). Ale możemy - możemy - pochylając się i będąc ciekawym - przyjść, aby zobaczyć tę osobę tylko jako „nas, innego dnia”. Zatem to, co zaczyna się jako przedsięwzięcie artystyczne, jest postrzegane, przynajmniej potencjalnie, jako przedsięwzięcie duchowe.

Kiedy o tym myślisz - kiedy budzimy się rano, czujemy się prawie pusto. Od razu pojawiają się informacje. Część z nich pochodzi z samego świata (widzimy ptaka, nadciąga burza, letnie powietrze pachnie cudownie, nasza partnerka mówi nam, że spała świetnie i pierwszy raz o niej śnił - wychowawca.) A część z nich pochodzi z & hellip; innych miejsc. Radio, telewizor i coraz częściej (i mówię to jako osoba, która sprawdza telefon, gdy wstaje o 3 nad ranem, żeby się wysikać) z internetu. Myślę, że sensowne jest, abyśmy pytali o wszelkie informacje, które próbują przeniknąć do tego świętego królestwa zwanego „naszym umysłem” - „Skąd pochodzisz i jak zostałeś stworzony? Jakie podstawowe założenia stoją za tobą? ” Tweet rumieni się i odpowiada: „Cóż, pewna myśl przyszła do głowy temu facetowi i wyrzucił ją z siebie z zamiarem zwrócenia na siebie uwagi, piekło lub wysoka woda. Poza tym pozwoliliśmy mu tylko na 140 znaków, bo to jest, wiesz, nasze Marka . ” Facebook mówi: „Dajemy Ci szansę performatywnej kontroli postrzegania Twojego życia przez innych! Po prostu nie bądź nudny ani nie przeciągaj zbyt długo. I żadnych niefortunnych, ale zgodnych z prawdą zdjęć, proszę! ” I tak dalej. A więc: jesteśmy bombardowani informacjami, które są powiązane z czyimś programem, i ten sposób wyrażania się zaczął dominować.
Porównaj to z prozą napisaną w stylu literackim: istnieje absolutna wolność; osoba nie tylko może, ale powinna poprawiać utwór przez wiele miesięcy lat i za każdym razem utwór będzie stawał się mądrzejszy, bardziej zniuansowany i dowcipny oraz (to dziwne, ale prawdziwe) bardziej wypełniony współczuciem i współczuciem oraz, tak, powiedziałbym, kochanie. Celem tego tekstu jest komunikacja - autorka próbuje przekazać czytelnikowi, którego się nauczyła o życiu, za równego sobie coś z tego, czego się nauczyła. Jest odkrywczy, obejmuje niejednoznaczność; chętnie wprowadza zamieszanie i jest odporny na łatwą ocenę.
A więc - mimo wszystko nie mam nic przeciwko mediom społecznościowym, ale uważam, że nasza dieta czytelnicza jest w nie zbyt bogata, a zbyt uboga w literacką prozę - proza, która nas otwiera i sprawia, że jesteśmy mniej poruszeni i waleczni, zamiast więcej . Wielu z nas w jakiś sposób zaczęło traktować literackie historie i powieści jako coś w rodzaju dziwacznej strony - ale powiedziałbym, że opowiadanie historii jest podstawową działalnością człowieka. Robimy to dosłownie dwadzieścia cztery godziny na dobę, nawet w tak prostym przypadku, jak: „Ach, autostrada będzie zablokowana o tej porze - lepiej chodźmy bocznymi uliczkami”, a na pewno, kiedy pomyślimy: „ Zastanawiam się, czy Mary zdaje sobie sprawę, jak bardzo zraniła moje uczucia ”lub„ Nie mogę znieść tych [wstaw nazwę przeciwnej partii politycznej]. To wszystko jest projekcją - wymyślaniem historii, gdy nie znamy wszystkich faktów. Fikcja uczy nas pewnych sposobów robienia tego lepiej, bardziej sprawiedliwie iz pewnymi potrzebnymi wątpliwościami zasiewanymi. Uczymy się wartości, na przykład, specyficzności. Szukać konkretu i wystrzegać się ogólności. I tak dalej.
A jeśli chodzi o prawdę - kiedy czytamy fikcję, o której wiemy, że została wymyślona, możemy poczuć się wciągnięci przez „rzeczywistość” - czyli momenty, kiedy mówimy: „O tak, tak jest, bo pewnie.' Można to więc postrzegać jako praktykę wyostrzania naszych detektorów prawdy. Jeśli ktoś powie: „Kiedy szedłem w Vermont, przez jesienny las, pod palmami i do diabła;” - wyrzucono nas z historii. Nasz wykrywacz prawdy wydaje duży, gruby dźwięk ALARMU FALSENESS. Historia - dobra historia - to seria prawdziwych obserwacji, wszelkiego rodzaju, a czasem skok w strefę spekulacji, zbudowaną na fundamencie „prawdy”. Powiedziałbym, że czytanie zwiększa naszą zdolność odczuwania trwałego związku z prawdą (poznajemy ją, gdy ją widzimy). Ponadto spędzanie czasu każdego dnia z dobrymi wyrokami pomaga nam zidentyfikować złe, a główną cechą złego wyroku jest to, że w jakiś sposób kłamie. Jest to przydatne podczas słuchania polityków. Ale spróbuj - spróbuj napisać złe zdanie, które mimo wszystko jest prawdziwe. Albo dobry, który nie jest.
Wyjaśnij, w jaki sposób „Bob był dupkiem” przekształcił się w ostatecznie bardziej sympatyczną wersję i jakie światło rzuca się w to, jak powstaje historia?
Cóż, to rodzaj głupiego przykładu, którego używam, aby zilustrować interesującą i tajemniczą zasadę, a mianowicie, że kiedy próbujemy ulepszyć nasze zdania (szybsze, wydajniejsze, mądrzejsze, treściwsze), staramy się również uczynić je bardziej ludzkimi. W tym przykładzie powtórzę „Bob był dupkiem”, zadając te piękne fikcyjne pytania: „Jak to?” i „Powiedz mi więcej?” aż stało się: „Bob rzucił się na baristę”, a potem, „Bob warknął na baristę, który przypominał mu jego żonę Marię, która zmarła w listopadzie”. Początkowo Bob znajdował się pod nami: zwykły dupek. Pod koniec Bob jest kimś, kto kiedyś głęboko kochał. Stał się formą „nas, innego dnia”. Ale dotarł tam, ponieważ (w procesie weryfikacji) próbowaliśmy pisać lepsze zdania & hellip;
Czy twoja książka mówi o tym, jak czytać lub jak pisać?
Tak! Myślę, że ostatecznie są to dwie formy tej samej działalności. Czym właściwie jest pisarka, ale kimś, kto umie umiejętnie czytać własne prace? Czytanie odbywa się w trybie, który moglibyśmy nazwać niekonceptualnym, niezależnie od tego, czy czytamy naszą, czy kogoś innego. W książce opisuję ten wyimaginowany miernik, który mamy w głowach, z „P” po jednej stronie („Pozytywna reakcja”) i „N” po drugiej stronie („Negatywna reakcja”). Jak czytamy, mała igła na tym mierniku cały czas porusza się tam iz powrotem; niezależnie od tego, czy „czytamy”, czy „piszemy”, istotną częścią czynności jest świadomość tego, co robi igła. Czytelnik może poczuć, że jest to wciągane lub wypychane z tekstu; ta reakcja niekoniecznie jest fatalna, ale informuje nasze uczucia o tym, co będzie później. Dla pisarza, kiedy igła odmienia się w strefie „N”, jest to historia mówiąca: „Hej, kolego - możesz chcieć zrobić tutaj jakąś poprawkę”. Zatem sednem obu czynności jest ten święty stan, zwiększona czujność lub przesadna świadomość. Powiedziałbym, że czytanie i pisanie uczą nas, jak być w lepszych relacjach z tym stanem. Uczymy się ufać własnym reakcjom, czyli własnemu umysłowi. (I, w pewnym sensie, czy to nie jest to, co staramy się robić w każdej chwili życia, nawet gdy nie czytamy ani nie piszemy?)
„Posiadanie zamiaru i jego wykonywanie nie jest dobrą sztuką”. Jestem przyzwyczajony do myślenia o intencji jako o najlepszym sposobie rozpoczęcia czegokolwiek. W jaki sposób to pojęcie wpływa na Twój własny proces pisania?
Jeśli wiemy, co chcemy zrobić (lub „powiedzieć”) i to mówimy lub robimy - każdy jest zbity z tropu. Sztuka ma się sama zaskakiwać. W większości złych tekstów czytelnik bardzo szybko wie, dokąd zmierza historia, a potem po prostu się tam udaje. Czuje się jak wykład lub gdy czyjeś dziecko jest kłusowane i popisuje się przez godzinę, a powinno ci się to podobać. Jest w tym coś protekcjonalnego. Ale tak naprawdę to, na co liczymy, kiedy czytamy, to partnerstwo - my dwoje, czytelnik i pisarz, pracujemy razem, oboje jesteśmy razem zaskoczeni.
Jedynym sposobem, w jaki pisarz może osiągnąć prawdziwą niespodziankę, jest oddanie kontroli nad utworem; kierować się inną zasadą niż „To, co zaplanowałem”. Podejście jest inne dla każdego pisarza, ale z mojego doświadczenia wynika, że jest intuicyjne. I ma to związek z posiadaniem silnej, radosnej opinii (z pojęciem „radosny” zdefiniowanym dość szeroko - możemy być radośni, ciężko pracując, a nawet, jak sądzę, autentycznie sfrustrowani). Więc co robimy, kiedy poprawiamy? Czytamy, mamy reakcję trzewną, pozwalamy (lub błogosławimy) tę reakcję, zauważamy ją i odpowiadamy (cięciem lub dodatkiem). To wszystko może się zdarzyć w ciągu jednej sekundy. Z mojego doświadczenia wynika, że nie wiąże się to ze świadomym, analitycznym / intelektualnym „decydowaniem”. Po prostu & hellip; zmieniając frazę lub zdanie tak, aby ci się bardziej podobało, i rób to w kółko.
Stopniowo uformuje się historia, która będzie bardziej szalona, mądrzejsza i bardziej wyszukana niż ta, którą zaplanowałeś.
(Nawiasem mówiąc: myślę, że intencja jest również ważna w tym sensie, że zanim coś (cokolwiek) zaczniemy, chcielibyśmy wygenerować pozytywny zamiar. („Mam nadzieję, że to komuś pomoże lub rozweseli” lub cokolwiek innego .) Ale jest to aspiracja dotycząca stanu umysłu, w jakim będziemy się znajdować, gdy wyruszamy; nie mówi dokładnie, co zamierzamy zrobić, ale aspiruje do określonego związku z czynnością).
W książce znajdują się ćwiczenia pisania, w tym jedno, w którym czytelnik jest proszony o napisanie historii o 200 słowach w 45 minut, używając tylko 50 słów. Zauważasz, że to ćwiczenie jest „jak taniec po pijanemu i filmowanie go”. Czego oczekujesz od czytelników eksperymentujących z tym ćwiczeniem?
Przede wszystkim dowiadują się, że są w sobie inni pisarze niż ci, których zwykle przekazują. Jeśli zrobię głupie ograniczenie i spróbujesz tego, w duchu dobrej woli, zauważysz, że zwykle nad twoją głową znajduje się mała kreskówkowa bańka wypełniona czymś, co moglibyśmy nazwać domyślną postawą twórczą - tym zestawem założeń, od których zaczynasz z (o tym, co powinna robić lub jak brzmi literatura, jakie są Twoje „tematy”, jakie są Twoje mocne i słabe strony itd.). Ale jest tak wielu pisarzy (tak wielu ludzi) w każdym z nas, a czasami ta domyślna postawa twórcza (którą przyjęliśmy po drodze, w szkole, podczas czytania lub na podstawie wywiadów opartych na wiedzy, takich jak ten) nie nie pozwalają nam znaleźć w nas najciekawszej osoby (tj. głosu). Te głupie ćwiczenia czasami wpuszczają tę pisarkę - pojawia się, cała nowa, oryginalna i nieustraszona, ponieważ ta sama stara pisarka jest powstrzymywana przez ograniczenia narzucone przez ćwiczenie.
Reklama - czytaj dalej poniżej