To opowieść o nawiedzonym domu - ale nie taka, jaką czytałeś wcześniej

Książki

motywy oyeyola Motywy Oyeyola

Pisarz Lorrie Moore powiedział kiedyś: „Krótka historia to romans, powieść to małżeństwo”. Z Niedzielne szorty , OprahMag.com zaprasza Cię do przyłączenia się do naszego własnego romansu z krótką fikcją, czytając oryginalne historie niektórych naszych ulubionych pisarzy


Finalista National Book Award w 2019 roku, pierwszej kolekcji beletrystycznej Kali Fajardo-Anstine'a, Sabrina i Corina , odkrył życie współczesnych rdzennych latynosek na amerykańskim Zachodzie. Historie są bujne, nielakierowane i zapierające dech w piersiach - pasujące do krajobrazu, wśród którego osadzonych jest wiele z nich.

tematy

Kliknij tutaj, aby przeczytać więcej opowiadań i oryginalną fikcję.

Motywy Oyeyola

W „Żółtym ranczu” studentka fotografii imieniem Tasha przyjmuje tajemnicze zaproszenie - zaproponowane jej przez mądrego i przystojnego profesora - do pozostania i pracy w El Rancho Amarillo, zacisznym domu z cegieł w dolinie San Luis w Kolorado. Tam ma nadzieję, że ponownie połączy się ze swoim rdzennym dziedzictwem, ale to, co wydaje się zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe, zwykle takie jest.

Pełzające poczucie lęku przenika pierwszą połowę tej historii, zanim zamieni się w przerażenie. Fajardo-Anstine zręcznie przewraca tropy narracji o nawiedzonym domu, jednocześnie tworząc przerażającą bajkę o wyzysku.


„Żółte ranczo”

„Ale czy dom jest naprawdę nawiedzony?” - zapytała Tasza Arturo, pochylając się nad chromowanym stolikiem w kawiarni, a metalowa poświata rozjaśniła jej oczy. Znajdowali się w Boulder, opuszczonym patio przy Pearl Street. Przyjeżdżał tylko przez kilka dni.

- Było - powiedział Arturo i wybuchnął urywanym śmiechem. Nie miał na sobie obrączki i był chudy, ubrany w designerski dżins i kaszmir. „Przeprowadziła mnie miejscowa kobieta, Lucille Mestas. Dokładnie opisała, jak w domu panowały niezauważone duchy, jak powiedziała, mała dziewczynka przywiązała się do mnie.

powiązane historie Przeczytaj oryginalną krótką historię Kristen Arnett Przeczytaj oryginalną krótką historię Curtisa Sittenfelda Przeczytaj oryginalną krótką historię Brandona Taylora

- Okropne - powiedziała Tasza. „Nie wiem, czy mogę mieszkać w nawiedzonym domu”.

„To tylko stary dom” - powiedział. „Wszystkie duchy zniknęły”.

Wypił cappuccino z białej filiżanki, smarując górną wargę pianką. Tasza przesunęła palcem wskazującym po własnej wardze. Arturo wyszczerzył zęby, przykładając papierową serwetkę do ust o pięknych, jasnych zębach. Wydawał się znacznie młodszy niż pięćdziesiąt dwa lata, najwyżej po czterdziestce. Tasza pomyślała, że ​​powinno być słowo na sposób, w jaki sprawiał, że się czuła, ale znalazła zbyt wiele na raz, więc zdecydowała się na pociągnął.

Następnie zapytała z powagą: „To jest bezpieczne, prawda? Poradzę sobie sam? ”

„Nie tylko bezpieczne”, powiedział jej. „To jest święte. Tam ludzie są różni. Zobaczysz.'

*

El Rancho Amarillo obejmowało setki akrów, wysokie, ciemne pola usiane odległymi światłami werandy i lśniącymi grzbietami bydła, a pośrodku domku z gliny, jak brązowa perła, gnieździ się dom. Dom stał od ponad siedemdziesięciu lat, wzdychając i zmieniając ściany z błota w bardziej błotnistą ziemię. Ziemia pierwotnie należała do rodziny jego babci, a dom został zaprojektowany przez dziadka Arturo Lobato ze strony ojca, Francisco Torres Lobato, z cegieł adobe uformowanych rękami jego dwóch małych córek. Kiedy Tasza po raz pierwszy usłyszała tę historię, poczuła, że ​​dom został zbudowany, w jakiś sposób, kawałek po kawałku, przez kobiety, i zastanawiała się, dlaczego Arturo nie wymienił żadnego z ich imion.

Przyjęła zaproszenie do odwiedzenia El Rancho Amarillo po tym, jak profesor Arturo Lobato, wybitny Katedra Architektury R. F. Morleya na Uniwersytecie Cornell, wygłosił gościnny wykład na jej kampusie.

Sabrina & Corina: Historieamazon.com KUPUJ TERAZ

Tasha była studentką pierwszego roku studiów magisterskich na Uniwersytecie w Kolorado, gdzie studiowała fotografię i narracje multimodalne. Weź udział w przynajmniej jednym wykładzie artystycznym poza swoją dyscypliną , stwierdziła swoją ideę w sylabusie reprezentacji fotografii. Nie interesowała się architekturą, ale wykład pasował do jej czwartkowego harmonogramu i tego łagodnego wiosennego poranka, kiedy Arturo Lobato wszedł na scenę w tym małym czarnym audytorium, stojąc wyprostowany z brzuszkiem nad wyprasowanym dżinsem, Tasha była zaskoczona, widząc go przystojnego. Mówił o rodzimej architekturze i historycznym znaczeniu budowania za pomocą ziemi, zauważając, że jego prace teoretyczne były pod silnym wpływem jego dzieciństwa w odizolowanej alpejskiej dolinie południowego Kolorado, części stanu, który kiedyś był Meksykiem. Tasza wytarła palce o dżinsy, aż potulnie uniosła rękę, chcąc dowiedzieć się więcej o tej dolinie.

- San Luis - powiedział szybko Arturo.

„Po prostu tam urodziła się moja babcia. Miasto zwane Saguarita ”.

„Ach”, powiedział, „jesteś Manitą”.

Potem uczniowie zeszli po schodach audytorium, popędzili istoty w plecaku, wśród nich Tasza, gdy poczuła wstrząs - dłoń na jej nadgarstku, wilgoć dotyku, złota obrączka ślubna, brązowy skórzany pasek do zegarka i te białe nakrapiane paznokcie. o których ludzie często mówili, że są oznaką pewnego niedoboru.

„Bardzo chciałbym poznać Twoje pochodzenie”. To był Arturo, żywy. „Pójdziemy na kawę?”

Tasha spojrzała w górę, ukrywając oczy do połowy pod zlepionym tuszem do rzęs. 'Teraz?'

Arturo zamówił im drinki, zapłacił i wybrał miejsca - na zewnątrz, z dala od innych, w powietrzu unosiły się kwiaty wiśni. Co ona studiowała? Czy mógł zobaczyć jej pracę? Cóż za dobre oko do szczegółów. Powinna była zaaplikować na bluszcze, shoo-in. Tasha spuściła wzrok, uśmiechając się, czując ciepło w jego uwadze. Długo siedzieli na patio, gdy fioletowo-niebieski zmierzch wsączał się w ceglaną drogę. Tasha przeszukała zdjęcia z iPhone'a w poszukiwaniu ołtarza Día de los Muertos, papierowych nagietków i mosiężnych bucików, instalacji na cementowej podłodze galerii Redline w Denver. - Dla mojej babci Luisy - powiedziała w końcu, pokazując Arturo swój ekran i pochylając się do przodu. „Opuściła dolinę San Luis w latach sześćdziesiątych”.

„Moglibyśmy być kuzynami” - drażnił się Arturo. „Ale ja nie jestem spokrewniony z żadnymi Espinosasami. A przynajmniej o tym nie wiem. Przysunął się do krzesła. Pachniał sosną. „Czy wiesz dużo o Dolinie?”

Tasza wzruszyła ramionami ze wstydem. Kiedy jej babcia jeszcze żyła, miała rozedmę i stary hiszpański akcent z południowego Kolorado, co utrudniało Taszy zrozumienie jej opowieści o tym podobnym do snu regionie na południu. - Niezupełnie - powiedziała. „Ale ja chciałem odwiedzić”.

Zaproszenie Arturo zostało wtedy przedstawione, jakby czekając na jego wezwanie. „Zobaczysz, skąd pochodzisz” - zasugerował. - A przynajmniej niektórzy z was.

*

'Jak rekolekcje?' jej najlepsza przyjaciółka Chantel powiedziała później w tym tygodniu przy brunchu mimosa w restauracji Quartz w Denver. Chantel była koordynatorem w młodzieżowej organizacji non-profit w Westside. Miała donośny, ochrypły głos i zawsze była ubrana na czarno. Wcześniej wspinali się na Górę Stołową, wciąż pijani z poprzedniej nocy, paląc trawę na ścieżce. Tasza sfotografowała skały wulkaniczne i polne kwiaty. Wyciągając się pod szyldem, z ramionami wysoko w neonowych rękawach, spoglądała na wschód przez smogowatą zasłonę na panoramę Denver.

'A może on próbuje cię przelecieć?' - powiedziała nagle Chantel.

Tasha spojrzała na brudną podłogę restauracji. 'Niegrzeczny.'

'Czy chcesz?'

Zrobiła minę z przesadną obrazą. 'Sprzedał.'

- I żonaty - powiedziała Chantel. - I kierownik jakiegoś wymyślnego wydziału. Co za dupek. Wypiła ostatni czysto żółtego drinka, bardziej szampana niż soku pomarańczowego, a jej rzęsy przypominające tarantulę zatrzepotały na piegowatych policzkach. „Czy będzie tam ktoś jeszcze? Wola on bądź tam?'

- Nie - powiedziała Tasza z determinacją. „Będę sam. W porządku. Tylko kilka dni.'

„Kim do diabła jest ten facet? Czarnoksiężnik z krainy Oz?'

*

Przyjechała w ciemności, zaparkowała swoją czerwoną Camry na brudnym podjeździe i zatrzasnęła bagażnik. Tasza leniwie przeciągnęła swoją twardą walizkę po grząskiej ziemi, jakby ziemia sięgnęła w górę, chwytając ją za kostki. Przy ciemnych drzwiach, stojąc tyłem do pozornie niekończącego się pola, Tasha wyrwała ciastem błoto ze podeszew swoich czarnych tenisówek długim białym patykiem. Świetnie, powiedziała, wchodząc do domu i zapalając światła. Błoto rozlało się z jej butów na ręce i po legginsach. Było jej obrzydliwie zimno, a Żółte Ranczo, jak je nazywała, było stoicko milczące, pachniało ziemią i węglem.

Wszystko to - długi pokój główny z żeliwnym piecem, zlewozmywak kuchenny z ciągiem migoczących świateł i jałowe, ukośne sypialnie po obu stronach. Wszystko wydawało się odkurzone w nocy, samotne, niezamieszkane. Meble stanowiły dziwną mieszankę drewnianych krzeseł z lat 60. XX wieku i inspirowanych południowo-zachodnimi dywanami West Elm. Był gramofon, półki ze starymi książkami i plakaty Chicano Power, oprawione i oprawione, z lat 70. Jedyną oryginalną grafiką było trójkątne Oko Boga utkane z zielono-niebieskiej przędzy. Oko Boga jej babcia Luisa powiedziała kiedyś: pilnuje zmarłych.

Tej nocy, po dwóch szklankach Yellow Tail i połowie jointa z napisem Black Hole, Tasha położyła się do łóżka i opublikowała zdjęcie na Instagramie. To była droga powiatowa, którą jechała, topole rozmyte i prążkowane, żwir z różnymi światłami, długa droga gruntowa, samotna i ciemna. Tasha nasyciła obraz, podpisując go, Blue Velvet i nie była zaskoczona, gdy Arturo wkrótce wysłał wiadomość.

przybyłeś

To miłe & hellip; jak dotąd. :)

dobry. zasługujesz na miłe. przy okazji, jeszcze raz dziękuję

Po co?

zeszłej nocy, mój wspaniały temat

Tasha skrzywiła się, przypominając sobie zdjęcie. Przycięła twarz, a to musiało się coś liczyć. Zapytał, umieścił prośbę w SMS-ie, jakby pytał o pogodę. To był stary, topless i wzięty dla siebie na kwiecistą pościel, ale Tasza kłamała, powiedziała Arturo… Właśnie. Dla. Ty. Bezmyślnie stuknęła, żeby polubić jego ostatnią wiadomość. Tasza była teraz naćpana, ponownie skalibrowana trawą. Rzuciła telefon na patchworkową kołdrę i wyłączyła lampę. Ciemność była ciężka, bogata, jakby spała pod ziemią.

*

Tasha Nicole Espinosa Spencer była w depresji, ale nie zawsze tak było. Czasami wydawało się, że cały wszechświat jest zasilany czułym prądem płynącym z nieba na ziemię i do żył każdej osoby. To było lepsze niż bycie pijanym lub naćpanym i tylko od czasu do czasu dopasowywane przez płeć. Ale te chwile były rzadkie i przez długi czas Tasza dryfowała. Przez dwa lata między college'em a szkołą magisterską Tasha pracowała dla start-upu technologicznego, sprzedając przestrzeń reklamową firmom z branży nieruchomości, siedząc w boksie na ponurym 5thpiętro wieżowca ze szkła i stali, z widokiem na Denver Museum of Contemporary Art. W dniu, w którym Tasza została zwolniona, stała przy oknie, chłód widoku emanował na jej skórę, kiedy jej przełożona, biała kobieta z Indiany, a może z Ohio, poprosiła o rozmowę z nią na osobności.

powiązane historie Jak włoskie powieści mojej matki pomogły jej w żałobie 24 najlepszych książek historycznych

44 książki do przeczytania przez czarnych autorów

„Podoba ci się ta rzeźba”, powiedziała Tasza, zanim się odwróciła, a jej oddech zaparował szybę. „Ten poza muzeum, sztylet w serce? Trochę kreskówkowe, co?

Miała dopiero dwadzieścia sześć lat, ale zastanawiała się nad śmiercią, ostatecznością. Podczas start-upu Tasha korzystała z aplikacji randkowych. Fotografowała dobrze, jej usta były naturalnie pulchne, a oczy głębokie, żałobne baseny. Było wiele meczów. Tasha upiła się i spotkała mężczyzn, którzy niedawno przeprowadzili się do Denver i żyli z bogactwa pokoleniowego w mieszkaniach na poddaszach. Pachniały piżmowymi mydłami, nowymi samochodami, metalicznym śniegiem i drogim alkoholem. Jeden zmiażdżył ją podczas seksu, leżał na jej ciele całym swoim ciężarem, wysoki mężczyzna ponad metr osiemdziesiąt. Prychnęła i łapała powietrze, i przez chwilę zastanawiała się, czy tak to jest umierać.

*

'Jak ci się na razie podoba?' - zapytał Arturo przy dźwięku Facetime.

„Żadna usługa komórkowa nie jest dziwna, ale dzięki Bogu za Wi-Fi”. Tasza stała przy kuchence, mieszając jajka solą i pieprzem, popijając czarną kawę. El Rancho Amarillo było przewiewne, z otwartymi oknami, z zasłonami oddychającymi pachnącą szałwią bryzą. Słoneczniki pokrywały pobliskie pola i Tasza wyobraziła sobie drzemkę pod ich słonecznymi płatkami.

„Dom ma niezłą energię” - powiedziała po pewnym czasie.

„Jakieś duchy odwiedzają cię w nocy?”

Tasha zaśmiała się, zmniejszając płomień w piecu. „Na szczęście nie. Jednak miałem dziwny sen.

'O tak?'

- Tak - powiedziała, zgarniając jajka na białym talerzu. „Śniło mi się, że sowa patrzy na mnie przez okno sypialni”.

„Może to nie był sen”. - drażnił się Arturo. „Może to było prawdziwe”.

„Nie”, zaśmiała się. „Ponieważ unosił się w powietrzu”. Tasza postawiła śniadanie na długim cedrowym stole. „Jak koliber”.

Arturo zapytał, jak zakończył się sen, a Tasha wiedziała, że ​​i tak nie do końca go słucha.

„To była najdziwniejsza rzecz. Dom zasunął zasłony, po prostu zasunął własne rolety ”.

*

Tego popołudnia Tasza wjechała do miasta. Cztery mile nad wiejską drogą przez pola uprawne sałaty, pszenicy i jeszcze coś. Jęczmień. Studiowała pola, opuszczone stodoły i domy z gliny, rowkowane linie wodne acekii, te rowy irygacyjne dawnych kolonii hiszpańskich. Pomyślała, że ​​wróci później, aby zrobić zdjęcia. Każdy dom na farmie znajdował się wiele kilometrów od drugiego, a Tasza nie mogła sobie wyobrazić życia na tak dużej przestrzeni, co było oszałamiającym przypomnieniem niekonsekwencji. Zastanawiała się o swojej babci Luizie, kiedy mijała najstarszy kościół w Kolorado, Matki Bożej z Guadalupe, z jego jasnymi hiszpańskimi drzwiami i podwójnymi ceglanymi wieżami, pośrodku znajduje się marmurowy posąg Dziewicy. Znałem wiele dziewczyn , powiedziała kiedyś, zakrywając otwór tracheostomijny w gardle prawym palcem wskazującym, którzy nigdy nie mogli opuścić, ziemia miała sposób na uwięzienie.

Tasha wylądowała w The Green House, gorących źródłach znajdujących się w metalowym hangarze u podnóża Wielkich Wydm, z widokiem na imponujący Park Narodowy. Jako mała dziewczynka podczas katechizmu dowiedziała się o bezimiennej żonie Lota, a Tasza wyobrażała sobie, że ogromne białe wydmy to stosy soli, które aż po błękitne niebo. Pływała w klasycznym czarnym bikini przez bogate w minerały baseny, unosząc się w powietrze na drugim końcu źródeł i opierając głowę na dłoniach o kamienną półkę. Było kilka basenów o różnych temperaturach i rozmiarach. Był zajęty. Wyobraziła sobie, że miejscowi i kilka rodzin białych turystów podróżujących drogami do Parku Narodowego. Błyski starożytnych tatuaży blakły i migotały wśród piegów i pieprzyków. Tasza zastanawiała się, czy wygląda nie na miejscu, zwłaszcza jako kobieta. Była mała i zauważalna, a większość innych była w parach lub w grupie.

„Tasha Nicole Espinosa Spencer miała depresję, ale nie zawsze tak było”.

Gorące źródła udekorowano neonami i subtropikalnymi roślinami, bar tiki serwował pudełko wina i piwa oraz 2 dolary U-Call-Its. Tasza leżała na plecionym leżaku plażowym i przeglądała książki, które przyniosła z biblioteki na ranczu. Pierwsza była Dolina San Luis: duchy, legendy i UFO s, książka w miękkiej oprawie z lat 90. napisana mieszanką starego hiszpańskiego żargonu z południowego Kolorado i akademickiego żargonu. Tasha przeszła przez wprowadzenie, zanim przeszła do kolejnej książki. Roześmiała się, widząc to na półce. Dr Seuss, Lorax, a okładka natychmiast przypomniała Taszy czas, który często próbowała sobie przypomnieć, wypełniając jej umysł obrazami i dźwiękami z przeszłości. Tasza była zainteresowana wspomnieniami, a Dolina wydawała się znajoma, chociaż nigdy wcześniej nie spędziła tam czasu. Może jeśli ludzie byli gdzieś od setek lat, to miejsce i jego wspomnienia są jego częścią.

- Wolę jego późniejszą pracę - powiedział ostry męski głos. Stał pod światłem w garażu, bez koszuli i uśmiechnięty, ładnie zbudowany, w czerwonych kąpielówkach. Trzymał puszkę Tecate z drobinkami miąższu limonki na kciuku.

Tasha położyła otwartą książkę na brzuchu, czując się nago, rozmawiając z nieznajomym w bikini. „Prawdziwy fan”, powiedziała.

- Cholera, tak - powiedział mężczyzna, opadając do sadzawki przed stopami Taszy. Był teraz na wysokości jej nóg. Był na tyle blisko, pomyślała Tasza, że ​​mógłby wyciągnąć rękę od wody i dotknąć jej kostek.

„Dolina wydawała się znajoma, chociaż nigdy wcześniej nie spędziła tam czasu”.

' Och, miejsca, do których pójdziesz . Klasyczny - powiedział. „Idealny prezent na quinceanera, maturę, pogrzeby”.

Tasha zaśmiała się i usiadła prosto, splatając nogi i kładąc książkę na jej kolanach. „Dość szeroki zakres”.

„To cykl życia, kochanie”. Zaśmiał się i zanurzył twarz pod wodą, wznosząc się w drżeniu fal, jego uderzający uśmiech lśnił, a jego czarne włosy lśniły niebiesko.

Powiedział jej, że nazywa się Marcus Quintana i że jest mechanikiem diesla w pobliżu Alamosa, urodzony w Capulin. „Jesteś dziewczyną z miasta” - powiedział. „Widzę twój manicure. Zdobyć.'

Tasha udawała, że ​​go ignoruje, wracając do swojej książki, uśmiechając się między stronami.

- Wiesz - powiedział Marcus z wody - nie chciałem ci mówić, co się stanie na końcu, ale słyszałem, że przemawia w imieniu drzew.

Tasza podniosła głowę znad swojej książki. Zaśmiała się. „Jakby nie mogli mówić za siebie”.

- Dokładnie - powiedział Marcus. „Dlatego chcę, żebyś poszedł ze mną do baru tiki”.

Tasha przewróciła oczami. Zapytała, co ma na myśli.

„Powiedz tej miłej pani, co chcesz napić”.

*

Jego czarne Silverado szarpało o zachodzie słońca wzdłuż dwupasmowej autostrady. Tasha podążyła za Marcusem w swojej Camry, z opuszczonymi oknami, pachnące sianem ciepło nadchodzącej nocy przenikało przez jej włosy. Słuchała radia, muzyki country, starych piosenek Rihanny, urywków odległych głosów, dyskutujących o wilkach w Kolorado, a potem o owcach. Śmieszny. To, co robiła, nie było racjonalne, ale nie miało to znaczenia, ponieważ było lato i było późno, ale wciąż było jasno i wszystko było piękne i otwarte na tle zielonych pól.

Wjechali do miasta, do baru zwanego Broken Bluff z czerwonym znakiem, z koniem stojącym na płaskowyżu zaznaczonym żarówkami, wielu zgasło. Miasto było jedną drogą z pocztą, małą biblioteką, restauracją, kilkoma porozrzucanymi barami i salonami fryzjerskimi. Prawie pusty parking był zabarwiony szarawą nocą, a stary szyld myjni w kształcie niebieskiej metalowej chmury unosił się nad nimi, piszcząc na suchym wietrze. Słońce było już w pełni. Stali razem przy łóżku Marcusa, paląc czerwone marlboro i popijając z jego termosu, który był wypełniony zapasem 1800, jak powiedział, do butelki Jima Beama, którą trzymał w desce rozdzielczej. Tasha odchyliła głowę do tyłu, połykając płynne ciepło w gardle i do brzucha. Oblizała usta, czuła się szczęśliwsza i bardziej seksowna, stojąc tam i patrząc na parking, cicho jak w kościele, Tasza zastanawiała się, dlaczego nie zawsze mogła się tak czuć.

- Dzięki za przybycie ze mną - powiedziała, zaciągając się. „Nie sądziłem, że chcesz jechać tak daleko do miasta”.

„Moje stare tupanie. Poza tym - powiedział, muskając dłonią szczyt Taszy. Pęd elektryczny poruszał się między nimi, osadzając się w centrum Taszy. „Spójrz na tę noc. Jechałbym tę noc wiecznie. Cicho - powiedział. - Niezłe - powiedział.

Wtedy na parking wjechało srebrne Grand Prix. Zatoczył szerokie koło z opuszczonymi szybami i na chwilę Tasza dostrzegła wzrok małej dziewczynki na przednim siedzeniu. Jej ciemne włosy wtapiały się we wnętrze, a jej upiorne oczy podążały za Taszą, aż samochód wjechał z powrotem na autostradę, cofając się w mgiełce tylnych świateł. Marcus rzucił za nimi to, co zostało z papierosa, w płonący łuk. Ujął dłoń Taszy w swoją i pocałował ją w lewą skroń, jego ślina na jej skórze była trochę za zimna, gdy weszli do środka, szybko przesuwając się do baru.

- Cokolwiek zechcesz - powiedział, a Tasha pchnęła się do przodu na palcach, opierając się o stary drewniany drążek, a lusterko wsteczne owinęło się wokół dziury po kuli. Przy szafie grającej, pod rozproszonymi sportowymi dźwiękami odległych telewizorów, grał „Cortez the Killer” Neila Younga.

- Tequila - zaświergotała. „Podwójna z colą”.

Po pierwsze, czerwony. Winylowe budki, dywan, lustrzane ściany, butelki szkockiej, kasa, łazienka, umywalki, tylne drzwi, przednie drzwi, siedzenia pickupa, dywaniki na podłodze, linie, które sobie wyobrażała droga gruntowa, wnętrze jej powiek pod światło w sypialni. & hellip; & hellip; & hellip; & hellip ;. Następnie biały. Amarillo, gliniane ściany rancza, zapach ziemi, zęby w nocy, podkoszulek, bokserki, połysk srebrnego krucyfiksu na jego szyi, jak poruszał się do przodu, do tyłu i do piekła; ... kiedy poruszał się na zewnątrz i do wewnątrz? A potem było ciemno, & hellip; & hellip; & hellip; & hellip ;. czarny, uczucie spania z nikim & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; .. & hellip; & hellip; & hellip; Alone & hellip; & hellip; & hellip; Sięgnęła przez prześcieradła i opuszkami palców musnęła schłodzony adobe & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip ;.

ściany & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hel; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; ; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; ; & hellip; & hellip; & hellip; ..

was & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip;

.. & hellip; .. & hellip; .steadied, grounded, & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; ; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip;

że świat nie przechylał się na bok i nie wpadał w nicość & hellip; & hellip; & hellip; & hellip; & hellip ;.

Proszę, nie jęknęła do nikogo i pomyślała, że ​​pamiętała odmowę.

*

„Czy wiesz, że są ludzie, którzy nie tracą przytomności?” Chantel powiedziała jej kiedyś w barze Lodo zwanym Chichoczącym Grizzly. Świętowali to jako czwartek. Miały dopiero dwadzieścia jeden lat. „Jakby piły i nigdy, przenigdy nie żałowały”.

„Musi być miło”, powiedziała Tasza z prawdziwym zaskoczeniem. „To szczyt dobrych genów”.

„Wiem, prawda? Tak wiele złych rzeczy dzieje się, kiedy jestem pijany. Gubię biżuterię, wydaję wszystkie pieniądze, każdemu podaję swój numer ”.

- Tak - powiedziała Tasha. „ Wszystko złe rzeczy dzieją się, kiedy piję ”.

'Ale mam na myśli, że nie odejdę.'

Chantel się roześmiała. Obaj to zrobili. Śmiali się, aż Tasza miała łzy w oczach.

*

Tasza obudziła się o piątej rano - wciąż pijana i nadal ciemna, jakby wkroczyła w niekończącą się noc. Miała na sobie tylko koszulkę z tyłu i na lewą stronę. Była zaskoczona i zniesmaczona, widząc zimne wymioty obok toalety. Czy to w ogóle jej? Drzwi frontowe były otwarte i wydawało się, że same ceglane ściany były nią rozczarowane, litując się nad nią jako jakąś załamaną córką domu.

powiązane historie Co czytać, gdy nie możesz spać Ponad 100 autorów queer udostępnia swoje ulubione książki LGBTQ 28 najlepszych książek do przeczytania tej wiosny

W łóżku Tasha naciągnęła patchworkową kołdrę na głowę, chowając się przed domem. Nie pamiętała większości nocy. Ale bolało ją ciało, nogi, brzuch, usta i piersi, wszystko było delikatne, zranione - tak Tasha wiedziała, że ​​uprawiała seks. Musiała jechać ponad godzinę do Alamosa w ramach planu B i musiałaby umówić się na wizytę, by poddać się badaniom. Tasha pomyślała wtedy, że zadzwoni do kliniki uniwersyteckiej dla kobiet, ale był czas, kilka miesięcy temu, kiedy spała ze starym chłopakiem, kiedy odwiedzał Denver na weekend. Tasza była przerażona, gdy kilka tygodni po jego wizycie, u niej wykryto chlamydię. „Nic wielkiego”, powiedziała Chantel. „To dosłownie antybiotyki”. Ale pielęgniarka powiedziała Taszy przez telefon coś, co sprawiło, że chciała umrzeć: „Takie rzeczy nie muszą się wydarzyć. Mógłbyś lepiej zadbać o swoje ciało. Nie jesteś na studiach magisterskich? ”

Tasha zapaliła skręta, zakurzone zasłony były zaciągnięte, przefiltrowane światło dnia bolało jej opuchniętą twarz. Po jakimś czasie zatoczyła się do zlewu kuchennego i wypiła wodę ze złożonych dłoni, a płyn rozlał się po jej dolnej wardze i na szyi. Wzięła za dużo Tylenolu, ale to i tak wyszło, a Tasha leżała tam z mdłościami i bólem, szukając swojego nazwiska na Facebooku, Instagramie, Twitterze, Google. Nic. Fałszerstwo i dobrze jej to służyło. Płakała, wzdychając łzami, mocząc pościel i poduszki.

Po pewnym czasie Tasha wypróbowała Arturo nad audio Facetime.

„Nie mogę teraz rozmawiać” - powiedział, gdy odebrał.

Tasha odetchnęła. Płakała w milczeniu. 'Ja tylko-.'

- Nie teraz - powiedział. 'Jestem z moją rodziną.'

Potem odłożył słuchawkę i Tasha wróciła do łóżka, oszołomiona zakłopotaniem, żałując, że nie może uciec. Żartujesz sobie ze mnie? Chantel powiedziała wiele lat wcześniej. Jedli śniadanie w małej knajpce w Northside i żaden z nich nie miał apetytu. Żółte jajka i brązowy tost leżały na plastikowych talerzach. Tasha, jest słowo na to, co zrobił. Ale Tasza potrząsnęła głową. Rozerwała się i wlała do swojej kawy. Nie, powiedziała, to było inne. Wstyd też ją wtedy zasnął.

Tasza obudziła się kilka godzin później, dzień prawie minął. Uświadomiła sobie, że jej samochód wciąż stoi w Broken Bluff, więc metodycznie, boleśnie ubrała się na długi spacer.

*

Droga powiatowa i ogrodzenie z drutu kolczastego otaczały pustynię niczym dłoń. Dno doliny było wysokie i szerokie, graniczyło z odległymi ośnieżonymi szczytami i błękitnymi płaskowyżami. Na horyzoncie, gdzie wzrok wznosił się w powietrze, biała furgonetka poruszyła aureolą pyłu, jakby niebo w połowie drogi postanowiło padać brudem. Tasza minęła kilka domów z gliny, topole wzdłuż rowów, pełzające i ponure ciało węża byka wtulającego się w trawę. Maszerowała z powściągliwą miną, z wytrwałością wykrzywioną twarzą, mrużonymi oczami i ustami zaciśniętymi w spoconą linię. Starała się o niczym nie myśleć, wielokrotnie przenosiła myśli na polną drogę. W końcu pojawił się martwy ptak, mała sowa, rozciągnięta na drodze, w kształcie krzyża w dziecięcych skrzydłach. Tasha zatrzymała się i odwróciła w stronę kilku skrzynek pocztowych. Oparła się lewą ręką o słupek, wymiotując na trawę.

Droga wydawała się nieskończona, płynna, gruntowa ścieżka, zbyt ciepła na późny dzień. Tasza rozważała zawrócenie i ponowne rozpoczęcie następnego ranka, ale zmusiła się, by iść dalej. Mogła to zrobić. Wcześniej szła dalej. W drugiej klasie liceum matka Taszy zabrała ją na wizytę u dermatologa na przedmieściach. Tasha przypadkowo zamknęła kluczyki w minivanie swojej matki. Wrzasnęła na Taszę na parkingu, powiedziała jej, że zawsze jest rozproszona, zawsze leniwa. Wtedy Tasza zapłakała. Czuła się bezwartościowa, tak często się czuła. Kiedy jej matka weszła do środka, by zaczekać na ślusarza, Tasza ruszyła do domu. Zaniżyła odległość o kilka mil i szła obok 72ndAvenue przez coś, co wydawało się godzinami. Zrobiło się ciemno. Samochody trąbiły, a mężczyźni wyrzucali z okien obelgi i śmieci. Krzyczeli dziwkę i dziwkę, ktoś nawet krzyczał pizdę. Tasza co jakiś czas biegła, bojąc się, że zostanie wciągnięta do łóżka ciężarówki. Kiedy wróciła do domu, po obiedzie, obolała i drżąca, jej matka spoliczkowała ją. Co jej było nie tak? Chciała zostać zgwałcona?

„Mogłeś mnie zabrać”, powiedziała. „Nawet nie próbowałeś mnie znaleźć”.

*

Domy zaczęły się grupować, trzy lub cztery przyczepy na wypełnionym oponami parkingu. Nad wysokimi drzewami pojawiła się wieża ciśnień, a Main Street była w zasięgu wzroku. Tasha wytarła spoconą twarz końcem czarnej koszulki. Pomyślała o swojej babci, pochowanej niedaleko Denver, i zastanawiała się, czy chodziła do szkoły w ten sposób jako mała dziewczynka, zygzakiem po polnych drogach, schowana na pustyni, ukryta przed głównymi drogami świata.

Kawałki nocy dotarły do ​​Taszy, gdy szła. Roześmiali się, siedząc razem przy długim cedrowym stole w kuchni. Palili papierosy, patrząc w ciemności na bydło. Chór muosów. Tak nie było że źle, próbowała sobie wmówić. Wolałaby być obecna, to wszystko. Tasza zapłakała wtedy i pochyliła się do przodu, przyciskając ręce do ud. Przygotowywała się do zwymiotowania, ale nie było już co zwymiotować. Wysoko nad nią na niebie jastrzębie przechyliły się w locie, a słoneczniki, spryskane po polach, opuściły swoje złote głowy, jakby w ogóle nic nie widziały.

powiązane historie 9 książek Angeli Davis, które trzeba przeczytać Jak to jest przewidzieć pandemię w swojej powieści 25 najbardziej przerażających powieści thrillerów

Przybyli wtedy w milczeniu, wyściełani trampkami na ziemi. Cała grupa ubrana na biało. Wyszli zza Taszy, niosąc wizerunki Matki Boskiej zawieszone na wysokich drewnianych drążkach. Byli w każdym wieku, dzieci, dziadkowie, młodzi ludzie z palcami bez pierścieni. Tasza stała wyprostowana i patrzyła, jak poruszają się wokół niej jak strumień. Została pochłonięta przez grupę około dwudziestu pielgrzymów religijnych. Widziała już procesje w Denver, a pobożni katolicy czasami chodzili w góry, aby odwiedzić święte kapliczki. Szli drogą gruntową rytmicznie w samotności. Modlili się, Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego. Tasza nie wiedziała, czy powinna dostosować swoje tempo, przejść przez ulicę i iść obok nich, idąc osobno w tym samym kierunku. Kobieta odwróciła się i spojrzała głęboko w oczy Taszy. Nosiła olśniewające zielone kolczyki z kolibrem, które migotały gasnącym światłem. „Módl się z nami, jita”.

Tasha pomyślała, że ​​nie chce, ale nie chciała wyglądać niegrzecznie, więc instynktownie skinęła głową, wkraczając w tłum.

Przybyli z San Luis, miasta położonego około 40 mil na zachód, głęboko w dolinie. Zaczynając o świcie, pielgrzymi zeszli ze stacji drogi krzyżowej z wysokiej góry z widokiem na cały region. Tasza powiedziała im, że jej ulubioną stacją był drugi upadek Jezusa, chociaż nie miała pojęcia, dlaczego miała ulubioną stację. Ludzie się do niej uśmiechali. Zapytali, dlaczego jest w Dolinie, a Tasza powiedziała im, że jest artystką. „Odwiedzam moich przodków” - powiedziała, zaskakując samą siebie. Pielgrzymi powiedzieli jej, że to wyjątkowe, możliwość tworzenia jest czymś wyjątkowym. Byli w drodze do Matki Bożej z Guadalupe i nieśli wodę i owoce, batoniki musli zapakowane w saszetki. Zaoferowali trochę Taszy, a ona jadła z przyjemnością. Poczuli ciepło i szeptali do siebie, gruchając.

„Mamy zamiar odwiedzić świętą koronę, cud” - powiedziała mała dziewczynka z różowymi wstążkami na plecionych czarnych włosach.

Starzec szepnął, że kościół prawie dwukrotnie spłonął. - Ale za każdym razem - powiedział. „Bóg chronił La Virgen. Teraz nosi koronę z dymu. Jest niezniszczalna ”.

„Czy nie męczysz się po drodze?” - zapytała Tasza.

Kobieta w kolczykach z kolibrem skinęła głową, unosiły się wokół niej. „Słabość otwiera nas na łaskę”.

Przybyli razem do miasta, przechodząc przez tory kolejowe, maszerując po brudnej stali. Na rozwidleniu dróg Tasza powiedziała, że ​​musi teraz zawrócić. Objęli ją. Pachniały potem i kamieniami i powiedziały jej, że w każdej chwili może się z nimi modlić. W oddali stał samochód Taszy, lśniący na ciemnym parkingu przy barze, niezniszczalny, pomyślała, idąc sama.

*

W kilka dni po tym, jak nieproszony gość, młoda kobieta wykorzystywała więcej pomieszczeń, otworzyła wszystkie okna i drzwi. Ustawiła się w jednej linii ze ścianami, wtapiała się w rogi, jakby była zbudowana z tej samej ziemi. „To dobrze, że nie chcesz ze mną rozmawiać” - powiedziała. „I tak to rozprasza. Nie jestem w stanie skupić się na tworzeniu sztuki. Ale chcę, żebyś wiedział, Arturo - powiedziała, spoglądając przez okno nad zlewem, w oddali za jej ramionami, na cmentarz. „Nie jestem tylko głupią dziewczyną”.

Poruszała się po domu, mówiąc, spała, jadła i piła. Miała skłonności i upodobania, lewa wokół stołu zamiast prawej, jedna szklanka wody, za każdym razem płukana, suszona na ruszcie. Rano spacerowała po polach, a popołudniami odpoczywała, drzemiąc z książkami obok łóżka. W nocy kopała kołdrę i zazgrzytała zębami. Kiedy się odezwała, jej głos często się zmieniał. Czasami, jakby recytując jej myśli, niskim tonem, bez ozdób. Ale innym razem krzyczała i głośno się śmiała. A innym razem była potulna i ponura. „Po prostu mam nad czym popracować. Ale cieszę się, że mogłem zobaczyć to miejsce, tę ziemię, z której pochodzę ”. Poszła powiedzieć więcej, ale wyszło tylko: „Do widzenia, Arturo. Chyba dziękuję?

„Młoda kobieta miała bardzo głęboki smutek, dobrze związany ze źródłem”.

Młoda kobieta miała bardzo głęboki smutek, dobrze związany ze źródłem. Ale był to przyjemny smutek ze zdolnością do wielkich uczuć, rzadki dar, a dom spotkał go już wcześniej. Dziewczęta miały na imię Teresa i Anita i bawiły się na polach, najeżone kolorowymi sukienkami i surowymi warkoczami. Kiedy formowali cegły na zewnątrz w bezlitosnym słońcu, śmiali się i opowiadali dowcipy w dwóch językach, hiszpańskim i angielskim, i często byli karceni przez ojca. „Wracaj do pracy, bez leżenia, bez śmiechu”. Anita splunęła pierwsza, wyraźnie błyszcząca plamka szałwii. Teresa podążyła za nią z flegmicznym pędem. Na zmianę pluli na glinę, śmiali się z ich niegrzeczności, pocierając palcami piaszczystą glinę, szczypiąc słomkę.

*

Z daleka kurtka dziewczyny wychwyciła to, co słabe światło oświetlało ląd. Nieco dalej drogą gruntową szła brzegami rowu z Matką Boską z Guadalupe w niebieskiej sukience na plecach. Głupie, pomyślał starzec, kiedy ma padać. W oddali żyły błyskawicy rozciągały się po płaskowyżu jak niebo z potłuczonego szkła. Kiedy ciągnął się za dziewczyną, zobaczył, że jest starsza, niż początkowo sądził, bardzo ładna i wyglądała nieco na Hiszpankę i Hindusę, chociaż, podobnie jak jego wnuki, wydawała się mieszanką wielu rzeczy. Jechał obok niej przez kilka sekund, aż zdjęła z uszu zwisające białe sznury iz przerażeniem przyznała się do jego obecności stłumioną falą.

Starzec opuścił szybę po stronie pasażera. - Cześć - powiedział.

- Cześć - powiedziała dziewczyna szybko, nie nawiązując kontaktu wzrokowego.

„Zaraz rozpocznie się burza” - powiedział. „Czy po prostu spacerujesz?”

Dziewczyna drgnęła przez chwilę, a starzec wiedział, że musi się bać.

„Szedłem do grobów, aby odwiedzić mój lud”. Uniósł garść polnych kwiatów, małego pluszowego misia. „Ten jest dla dziecka”.

- Ja też tam jadę - powiedziała po pewnym czasie dziewczyna.

„Dość daleko”, powiedział jej, „Jeszcze dwadzieścia pięć minut i do tego czasu będziesz przemoczona. Chcesz się przejechać? ”

Tasza weszła do ciężarówki dziwnie bez strachu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiła, ale starzec wydawał się delikatny, tak jak życzliwość rozprzestrzenia się od niektórych ludzi. Jechali bez włączonego radia, jedyne dźwięki dobiegały ze żwiru i kamieni wypluwających się z ziemi na podwozie ciężarówki. Starzec powiedział, że ma na imię Joseph i urodził się w San Luis w latach czterdziestych XX wieku na posadzce z cegieł adobe swoich rodziców. Zapytał Taszę, czy odwiedza rodzinę, a ona skłamała, mówiąc, że zatrzymała się na ranczo swojego kuzyna, Lobatos.

„Niedawno przyjechałam” - powiedziała.

- Ci Lobatos - powiedział i na chwilę zamilkł. „Kiedy byliśmy dziećmi, zakochałam się w najstarszej córce Teresie. Była dobrą kobietą. Już nie ma.'

Tasza westchnęła smutno. Zapytała o drugą siostrę.

- Anita - powiedział. „Nie myślałem o niej od wieków. Wyszła tak szybko, jak mogła. Właśnie ożeniłem się i wyszedłem. Ale słyszałem, że nie był dobrym facetem. Często wracała ”.

„Tasza patrzyła na ziemię, jakby była żywa, jakaś część gleby i skały osadzone w jej DNA”.

Tasza patrzyła na ziemię, jakby była żywa, jakaś część gleby i skały osadzone w jej DNA. Miałam wrażenie, jakby patrzeć w oczy matki, jak uściskać babcię, wszystkie kobiety, które kochała. Wkrótce dotarli do grupy przyczep, ich metalowe boki były wgniecione i podarte. Zaczęło już padać, a metalowa bocznica przyczepy rozpłynęła się we mgle, jakby przeciekała w powietrze.

Przybyli na cmentarz, pracując razem, aby odpiąć łańcuchy wokół bramy dla bydła. Tasza pomagała nieść pluszowego misia i kwiaty z ciężarówki, podczas gdy starzec podnosił narzędzia z tyłu - zwykłą łopatę ogrodniczą. Minęli ręcznie malowany znak ostrzegający przed grzechotającymi wężami. Wąż wyglądał jak petroglif. Kiedy Tasza zapytała, czy to bezpieczne, starzec zaśmiał się.

„Węże na całej tej ziemi. Nie wiem, dlaczego ostrzegają zmarłych ”.

„Czy wiesz dużo o tamtejszej krainie, El Rancho Amarillo,” zapytała Tasha.

Starzec pokręcił głową. „Nie nazywamy tego tak. To jest Hernandez ”.

„Ale rodzina…”

„To imię babci, imię jej ludu”.

- Jej panieńskie nazwisko - powiedziała Tasza.

Starzec wzruszył ramionami. „Zwykłem stado owiec wokół tych wszystkich wzgórz. Wszystkie te blefy. W górę w te góry. Wszystko. Ojczyzna, jeśli nic innego.


Aby uzyskać więcej sposobów na najlepsze życie i wszystkie rzeczy Oprah, zapisz się do naszego newslettera!

Ta zawartość jest tworzona i obsługiwana przez stronę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom w podaniu ich adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnych treści możesz znaleźć na stronie piano.io Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej