Przeczytaj przerażającą feministyczną bajkę autorstwa Silvii Moreno-Garcia, autorki meksykańskiego gotyku

Książki

szorstki zielony wąż lostin4tune - cedrik strahm - SzwajcariaGetty Images

Silvia Moreno-Garcia's Gotyk meksykański był jednym z nasze ulubione książki tego lata , przełomowy program do przewracania stron, który zarówno wykorzystał, jak i podniósł plik rodowód literackiego horroru .

tk

Kliknij tutaj, aby przeczytać więcej opowiadań i oryginalną fikcję.

Motywy Oyeyola

cienie Rebecca , Nawiedzony dom na wzgórzu , i Zwrot śruby … Ale Moreno-Garcia wytycza własną ścieżkę wśród tych pomarszczonych, białych dzieł, tworząc swoją niesamowitą historię w Meksyku i około lat pięćdziesiątych XX wieku.

Historia Moreno-Garcia „Scales as Pale as Moonlight” rozgrywa się również na wsi poza miastem. Przywołuje na myśl wężowate stworzenie z meksykańskiej mitologii, alicante, opowiadające podobnie niepokojącą feministyczną bajkę o młodej kobiecie dochodzącej do siebie po serii poronień.

Moreno-Garcia jest zręczny w zwiększaniu napięcia przepełnionego lękiem, ale autor zdaje sobie również sprawę, że kluczem do naprawdę wielkiego horroru jest ugruntowanie go w ludzkich emocjach: strach przed zdradzeniem własnego ciała, brakiem wiary ludzi. wokół ciebie.


`` Łuski tak blade jak światło księżyca ''

Dziecko płakało w ciemności, w zaroślach.

Wąż tak krzyczy, czekając w zaroślach.

Laura otworzyła okno i stała nieruchomo, nasłuchując. Krzyk się nie powtórzył. Nie powinna była słuchać historii, które jej ciotki opowiadały o alicante, o tym, jak przychodziła w środku nocy do domów, w których spały karmiące kobiety. Wślizgiwał się po kamieniach i trawie do sypialni i wysysał mleko matki. Czasami, jeśli dziecko w rodzinie się obudziło, wąż umieszczał czubek ogona w ustach niemowlęcia, uspokajając je, aby nie poruszyło matki.

Głupie historie i przesądy, które słyszała jako dziecko.

Ale nie miała dziecka. Żadne dziecko nie przylgnęło do jej piersi.

Na zewnątrz były tylko drzewa i ciemność.

Kobiety robiły tortille, nadając mu odpowiedni kształt. Tego dnia nie było mowy o wężach kradnących mleko.

Laura marzyła o deszczu.

Żałowała, że ​​nie pojechała z Hektorem.

Polował z niektórymi z jej kuzynów w poszukiwaniu jeleni i węży. Polowała z nim, gdy byli dziećmi, używając dwubiegunowego kija do łapania węży; potem pluskali się w wodopoju. Był jej najbliżej. Reszta z nich, kuzyni, ciotki i wujowie, patrzyli na nią życzliwie, ale wiedziała, co o niej myślą, myśleli, że osłabła w mieście. Dziewczyna z miasta bez siły, bez siły w swoich wydrążonych kościach. Kobiety zaczęły piec chili, a zapach łaskotał Laurę w nozdrza, powodując kaszel. Jak węże, które uciekają, gdy nocą palisz papryczki chili, aby trzymać je na dystans, z dala od niskich, ciepłych posłań, w których śpią wieśniacy. Laura odsunęła się od domu, z dala od cichych spojrzeń ciotek.

Miasto miało tylko jeden sklep. Sprzedawał wszystko, od baterii po produkty w puszkach. O zmroku dzieci zbierały się na zewnątrz, by pić wodę sodową i żuć gumę balonową.

Laura weszła i zaczęła grzebać w półce z czasopismami - na okładce były zdjęcia gwiazd popu i telenoweli w jaskrawych kolorach. Właściciel wrzucił do stosu używane komiksy, dwie powieści i romans.

Romans był starą gotycką historią, w której bohaterka stała z szeroko otwartymi oczami przed złowieszczym zamkiem.

Gotyk meksykańskiamazon.com11,99 $ KUPUJ TERAZ

Laura podeszła do lady. Kobieta za nim była w zaawansowanej ciąży, brzuch napinał jej bluzkę, a pot ściekał jej po czole.

Sprzedawca uśmiechnął się.

- Tylko to - powiedziała Laura, kładąc książkę na blacie, a kiedy sklepikarka otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, Laura przerwała jej. „Mam dokładną zmianę”.

Laura położyła pieniądze na blacie i poczuła oskarżycielskie spojrzenie kobiety, kiedy wychodziła ze sklepu.

Wróciła do domu, ale została na zewnątrz, siedząc w cieniu pirula. Czytała o gotyckiej bohaterce, która poślubiła bogatego mężczyznę, a teraz mieszkała w jego przeklętym zamku, podziurawionym dziesiątkami sekretnych przejść. Bohaterka wpadła do jamy jadowitych pytonów. Laura uważała to za śmieszne. Pythony nie są trujące. Alicante też nie porusza się po polu kukurydzy, chowając się w bruzdach. Pituophis deppei deppei . Poszukała tego w encyklopedii w czasach, gdy fascynowała ją taksonomia i zwierzęta.

Czytała o głupiej bohaterce, która podejrzewała, że ​​zamek nawiedzał duch poprzedniej żony jej męża, dopóki słońce nie zaczęło zachodzić, a huk ciężarówki zmusił ją do podniesienia oczu.

Pomyślała, że ​​w zaroślach coś się porusza, znikający cień. Prawdopodobnie nie wąż, chociaż na wzgórzu, na małym cmentarzu, było ich mnóstwo.

Weszła do domu w chwili, gdy weszli jej kuzyni, niosąc kilka królików i śmiejąc się, rozmawiając; psy machały ogonami i węszyły wokół ich stóp.

Laura usiadła na wiklinowym krześle i patrzyła.

„Laura, złapałem węża. Duży - powiedział Hector, kiedy ją zobaczył.

Mięso węża. Blade, miękkie mięso. Podawali go następnego dnia razem z królikiem. W tym roku, w którym złamała lewą rękę, zjadła dużo suchego grzechotki węża, ponieważ powiedzieli, że pomoże to leczyć szybciej.

„Nie ma jelenia?” - zapytała nie dlatego, że była zainteresowana odpowiedzią, ale dlatego, że była w zwyczaju. Rytuał.

- Nie - powiedział Hector i przesunął się, zauważając jej dalekie spojrzenie, przemówił ponownie. „Chcesz zapalić papierosa?”

Stali na zewnątrz, opierając się o ścianę. Hector był na wyczerpaniu, więc musieli się dzielić, jak nastolatki, którymi kiedyś byli. Laura zaciągnęła się i oddała papierosa Hectorowi.

'Co tam?'

„Rozmawiałem wczoraj z Rolando”.

'Co on powiedział?'

- Zwykłe - mruknęła Laura.

Wszystko było bardzo uprzejme, prawie napisane na podstawie scenariusza.

Rolando ją winił, nienawidził. Dwa razy krew i dziecko wyciekły z jej ciała w pierwszym trymestrze ciąży, a potem jedyne dziecko, które urodziła, było zimną grudką, która rozlała się na ręce lekarza.

„Uważa, że ​​powinienem zostać”.

„Chcesz wrócić do miasta?”

„Co tu jest do zrobienia?” - zapytała zirytowana.

'Jesteś znudzony?'

Laura nie odpowiedziała. Nie chodziło o to, żeby się nudzić, ile mieć dość. Ze wszystkim i ze wszystkimi.

- Mogę jutro wieczorem zabrać cię na kolację do Calera - powiedział. „Później możemy pójść do klubu nocnego”.

„Czy w Calera jest klub nocny?”

„Facet, który jest właścicielem hotelu, ma mały aneks w samym hotelu, który służy jako klub nocny. Jeśli pójdziemy wcześnie, możemy obejść kościół i pójść na film ”.

„Czy kiedykolwiek umieścili klimatyzację w kinie?”

'Chciałbyś.'

Wzięła papierosa z powrotem, kiwając głową.

Jej kuzyn miał rację. Kino miało te same stare, zniszczone siedzenia i było gorące jak piec, wypełnione po brzegi w sobotę. Piętnaście lat dodało brudu do podłogi, pozostawiając resztę nietkniętą. Złapali poranek, a potem poszli do kościoła. Laura spojrzała na bladą ikonę Matki Boskiej z porcelanowym dzieckiem w ramionach.

Kolacja była w restauracji z namalowanymi słonecznikami na ścianach, a Hector dopełnił tego wszystkiego, ciągnąc ją do obiecanego klubu nocnego.

powiązane historie Przeczytaj fragment meksykańskiego gotyku Najlepsze powieści gotyckie wszechczasów

Był mały, duszny. Hector tańczył z kobietą w obcisłej żółtej koszuli. Obserwowała ich, zazdrosna, że ​​mogą być tak młodzi, zapominając, że Hector miał dwadzieścia dziewięć lat, tylko o rok młodszy.

W drodze powrotnej udawała, że ​​śpi. Napoje tylko uczyniły ją jeszcze bardziej nieszczęśliwą. Laura przycisnęła twarz do okna i zobaczyła bladego węża na poboczu drogi. Białe jak śnieg i dość duże, w przeciwieństwie do węży, które gonili po cmentarzu.

- Hector, spójrz - powiedziała.

„Co?” on zapytał.

Minęli go. Spojrzała w lusterko wsteczne i zobaczyła tylko ciemność.

Laura obudziła się późno. Miała filiżankę atolu i zastanawiała się, czy może padać. W domu nie było parasoli, więc zaryzykowałaby, gdyby poszła na stary cmentarz.

Postanowiła pójść na spacer, do diabła. Może jej to dobrze zrobi.

Nie chcieli jej na to pozwolić. Chodzić samemu. To właśnie spowodowało, że miała kłopoty z Rolando. Zaczęła wychodzić nocą. Wychodziła, spacerowała i spacerowała po Mexico City. Bez płaszcza. Raz bez butów. Oczywiście to go martwiło. Cała niepewność i Laura tam. Wysłał ją, aby została z krewnymi po ostatnim razem, kiedy zasnęła przy przejściu podziemnym i znaleźli ją gliniarze.

Trawa na cmentarzu łaskotała ją w kolana. Przycisnęła dłonie do znajomego nagrobka.

Spędziła wiele popołudni, bawiąc się tam ze swoim kuzynem, zanim przeniosła się do miasta, aby zamieszkać z tatą. Polowała na alicantes z Hektorem. To było przerażające stworzenie, ale wtedy była odważna; nie bała się węża, chociaż słyszała opowieści, że może urosnąć na dziesięć metrów.

Nie była już odważna. To nie była dziewczyna na zdjęciach, trzymająca wężowe skóry na nogach. Twarda dziewczyna, która potrafiła jeździć lepiej niż wszyscy chłopcy, która pomagała wujowi w wypychaniu.

Była tą smutną, mroczną, żałosną istotą biegnącą w nocy.

Płacz, jak u dziecka, sprawił, że podniosła głowę. Laura spięta, z szeroko otwartymi oczami rozejrzała się dookoła, próbując ustalić, skąd pochodzi dźwięk.

W trawie rozległ się szelest i rzuciła się do przodu, ale nic tam nie było.

Krzyk się nie powtórzył.

Laura odkopała starą encyklopedię. Wentylator w jej pokoju zapiszczał. Wkrótce nadejdą deszcze i dom ochłodzą. Mogła wtedy wyłączyć wentylator i usiąść, słuchając tupotu kropel deszczu.

Spojrzała na zdjęcia węży w starych tomach. Przewracając stronę, znalazła skrawki papieru. Rysunki skrzydlatych węży. To było dzieło Hectora.

Patrzyła na sękate węże i jego niechlujne pismo. Był też ich polaroid. Laura miała warkocze. Hectorowi brakowało dwóch przednich zębów. Uśmiechnęła się.

powiązane historie Akcja tego opowiadania dzieje się po huraganie Przeczytaj oryginalną krótką historię Curtisa Sittenfelda Przeczytaj oryginalną krótką historię Helen Phillips

A teraz kolejna fotografia. Ten był starszy: mama Laury i Laura u jej boku, maluch. W ramionach matki dziecko. Brat Laury. Miała trzy lata, kiedy umarł w łóżeczku. Jej matka zabiła się cztery miesiące później. Ojciec wysłał Laurę, aby zamieszkała na wsi z babcią. Wróciła do Mexico City dopiero wtedy, gdy ponownie ożenił się z hojną macochą, która dała mu sześcioro dzieci.

Laura poczuła, jak jej wnętrzności zaciskają się, jak kawałek sznurka. Chodzenie obok grobu matki to jedno, a gapienie się na jej fotografię to co innego. Byli do siebie bardzo podobni. Te same ciemne, duże oczy. Ich wąskie usta wykrzywiły się w niepewnym uśmiechu. Krucha szyja.

Chwyciła gotycką książkę w miękkiej oprawie, mając nadzieję, że jej melodramatyczne sceny ją uspokoją, ale teraz zamieniała się w Jane Eyre zdzierstwo, z szaloną żoną ukrytą w tunelach.

Laura wyłączyła światła.

- Czy pamiętasz te historie o alicantes, które opowiadała nam Mama Dolores? Zapytała Laura.

Hector wyjmował konchy z papierowej torby i układał na talerzu na obiad. Wzruszył ramionami.

'Która część?'

„Te stare alicantes mogą być bardzo duże i długie. Rosną futro, a skrzydła wyrastają z ich pleców ”.

'O tak.'

„Czy kiedykolwiek widziałeś duży?”

„Jak duży myślisz? Z pewnością nigdy nie widziałem kogoś z futrem lub skrzydłami ”.

„Pomogliśmy twojemu tacie wypchać martwe zwierzęta, pamiętasz? Użyliśmy kulek do oczu węży ”.

„Dla oczu wszystkiego”.

„Czuli się bardzo prawdziwi. Oczy.'

Hector złożył torbę i zostawił ją na kuchennym stole. Podał jej talerz i kawałek słodkiego chleba.

„Co zrobiłeś z konnymi zwierzętami?” zapytała.

„Oddałem je. Za bardzo przypominali mi tatę ”.

'Zadziałało?'

Pomalowali pokój dziecka na żółto i usunęli tapetę z tańczącymi słoniami. Wyrzuciłem łóżeczko. To nie pomogło. Wciąż budziła się w środku nocy, spodziewając się płaczu niemowlęcia, które nigdy nie nadeszło.

'Przypuszczam. Nadal za nim tęsknię ”.

powiązane historie Przeczytaj historię o nawiedzonym domu, której nie zapomnisz Przeczytaj nowy zestaw opowiadań w chińskim biurze Przeczytaj nowe opowiadanie Elizabeth McCracken

Laura skubała chleb bez apetytu. Wiedziała, że ​​chcą, żeby dobrze jadła. Próbowała się dostosować, w ten sam sposób, w jaki starała się spotykać z innymi przy wszystkich posiłkach, chociaż nie lubiła tych spotkań. Ciotki potępiały ją, kiedy późno się obudziła. Mieszkańcy miasta budzą się wcześnie o świcie. Jej skłonność do wstawania z łóżka około południa była dowodem jej dekadencji. O tym, co zrobiło jej miasto.

„Byłem na cmentarzu. Zatrzymałem się przy grobie mojej matki i położyłem tam polne kwiaty. Zostawiłem też trochę dla twojego taty ”.

„Przeszedłeś tam całą drogę?”

„To nie jest tak daleko” - odpowiedziała. „Tylko pół godziny marszu. Nie jestem inwalidą ”.

„Nie powinieneś był iść sam”.

Hector spojrzał na nią życzliwym, wyrozumiałym wzrokiem. Nie podobała jej się jego litość.

„Czy masz piwo?” zapytała.

Kiedy pili, siedzieli na zewnątrz, na tylnych schodach, obserwując wschodzący księżyc, wielki i okrągły.

Rolando dzwonił trzy razy w tygodniu. Częstotliwość połączeń zmniejszyła się.

Tym razem nie zawracał sobie głowy wymówką, nie było nic o zajęciu się pracą. Wydawał się zirytowany. Szybko się rozłączył. Laura postukała paznokciami w telefon i wróciła do swojego pokoju i swojej książki. Nie skończyła książki w miękkiej oprawie. Leżał przy jej łóżku, jak jadowite stworzenie czekające na atak.

Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na środku łóżka, paląc papierosa. Rolando nie lubił, kiedy paliła i przestała palić, kiedy zaszła w ciążę po raz pierwszy, ale Rolanda tam nie było, a Laura nie miała dzieci.

„Była odważna. Gdzie teraz była ta odwaga?

Don Kichot a inne klasyki, które stanowiły większość kolekcji rodzinnej, nudziły ją do łez, więc wyciągnęła rękę w stronę książki w miękkiej oprawie. To była tylko głupia historia. Doły węża, na miłość boską. Była odważna. Gdzie teraz była ta odwaga?

Laura otworzyła książkę. Poprzednia żona była nie tylko szalona, ​​ale teraz mąż planował doprowadzić tę drugą do szaleństwa, a także schować ją w tunelach. Mówiono o zamurowaniu jej żywcem w ścianę. Odcienie Poego.

Tym razem płacz był tak głośny, że wydawał się dochodzić z wnętrza domu.

Laura zerwała się na równe nogi i otworzyła okno.

Drzewa były czarne jak atrament, zarośla i dzicz rozciągająca się za domem. Było ciemno, ale światło księżyca dodawało mu blasku, a opalizująca skóra prawie świeciła. Duży, biały wąż.

Laura złapała sweter i pospieszyła do tylnych drzwi. Otworzyła drzwi, zimne, nocne powietrze uderzyło ją w twarz. Chodziła po domu, szukając węża.

To zniknęło.

„Słyszałam płacz dziecka na zewnątrz” - powiedziała Hectorowi. „Myślę, że to był wąż”.

„Węże nie płaczą”.

Usiedli za domem, pod drzewem. Wiał chłodny wiatr, mierzwiąc jej włosy. Myślała o kąpieli w wodopoju, ale Hector nie chciał iść i nie pozwolił jej tam zapuścić się sama, ze względu na żyjące w wodzie pijawki.

Myślała, że ​​to wymówka. Hector był zawsze blisko, pomocny i miły, ale zaczęła go mieć do niego urazę. Czuła się jak więzień, nie mogąca samodzielnie wejść do miasta, wymykająca się, gdyby chciała pójść na spacer - ale teraz nawet to było trudne, a on miał ją na oku. Nie mogła ponownie odwiedzić cmentarza. Nie pozwolił jej odejść. Byłoby smutne, powiedział, przypominając sobie te wszystkie rzeczy. Śmierć i umieranie.

Jakby zapomniała.

- Wchodzę. Chcę zadzwonić do Rolando - powiedziała.

Hector zaczął protestować. Zignorowała go i złapała ciężki bakelitowy telefon stojący w salonie. Dzwonił kilkanaście razy, ale nikt nie odpowiadał. Siedziała z telefonem na kolanach.

Pomyślała o bohaterce w zamku, budząc się i odkrywając, że została żywcem pochowana w murach wielkiego dworu.

W sobotę pojechali do tianguis na Calera. Laura i Hector szli wzdłuż rzędów straganów, niosąc dużą płócienną torbę, patrząc na kupców sprzedających owoce, warzywa, mięso i ubrania.

Zatrzymała się przed kupcem z wystawionymi zabawkami i alebrijesami. Jasne, wielokolorowe stworzenia z papier mache były mieszanką różnych zwierząt. Ryba z ogonami. Nietoperze z piórami. Jeden był zwiniętym, skrzydlatym wężem. Podniosła go i położyła na dłoni.

'Chcesz to?' - zapytał Hector.

- Nie, w porządku - powiedziała Laura, odkładając ją i wycierając palcami koszulę.

„Byłeś wczoraj na nogach. Poza domem.'

Była, ale tylko przez kilka minut. Wentylator warknął głośno w jej pokoju. Było duszno gorąco. Potrzebowała chłodnego nocnego powietrza.

„Czy szpiegowałeś mnie?”

'Obudziłeś mnie. Drzwi się otworzyły. Czy brałeś leki? ”

Żadnego strychu dla niej, żadnego ceglanego tunelu: tylko spokojny, cichy domek w małym miasteczku.

Znała wyraz jego twarzy. To było to samo spojrzenie, jakie miał Rolando, kiedy na nią spojrzał: nieufność. Pamiętała bóle porodowe i ostatnie pchnięcie. Pokój, taki cichy i cichy. Z małego dziecka nie wydobywa się jęk. A on ... powiedział tylko ah . Jakby się tego spodziewał przez cały czas. Laurze nie można było niczego ufać. Laura ze swoim smutkiem i nastrojami, dwoma poronieniami i poronieniem martwego dziecka, napadami złości. I bieganie. Bieganie przez noc. Tak jak jej matka.

- Tak - mruknęła Laura.

Zrobiła to, chociaż one tylko pogorszyły sprawę - smutek był zawsze obecny, podobnie jak nerwowe tiki. Czasami odwracała się w łóżku i myślała, że ​​wciąż czuje kopnięcia motyla dziecka w jej łonie i przyciskała palce do brzucha tylko po to, by nic nie czuć.

I biegła.

'Jesteś pewny? Może zapomniałeś. ”

'Czym jestem? Pięć?' zapytała. „Cholera, jestem zmęczony liczeniem moich leków i chodzeniem za mną. Muszę wrócić do Mexico City. Dzisiaj wieczorem pojadę autobusem ”.

„Spójrz Lauro, zrobisz tak, jak mówi Rolando, a on powiedział, że musisz odpocząć i wziąć tabletki. Kiedy ostatnio z nim rozmawiałeś, brzmiałeś dziwnie.

Laura zachichotała. „Dzwoniłeś do Rolando?”

Hector spojrzał na nią z poczuciem winy, wciskając ręce w kieszenie. „On nie chce, żebyś miał kłopoty”.

Wtedy poznała prawdę, patrząc na niego. To było wcześniej ustalone. Słodka, troskliwa kuzynka. Jej towarzysz zabaw z dzieciństwa, zatrudniony do roli niani. Miły strażnik więzienny dla szalonej żony. Żadnego strychu dla niej, żadnego ceglanego tunelu: tylko spokojny, cichy domek w małym miasteczku.

- To nie jest jakiś dziwaczny spisek - powiedział Hector. „Wszyscy się o ciebie martwimy. Słyszysz płacz węży ”.

„Uwierzyłbyś mi, jeśli chodzi o węże, kiedy byliśmy młodsi” - powiedziała.

W drodze do domu ściskała miękką oprawę.

Była odważna. Uparty i nieustraszony. Nie jak bohaterka powieści, nigdy nie płacząca w ciemności, nigdy nie chwiejąca się, gdy buchnęła świeca. Polowanie na węże bez dreszczy.

Tym razem była gotowa. Poszła do łóżka ubrana, w butach, a kiedy krzyk rozległ się echem w nocy, pośpieszyła cicho do drzwi z latarką w dłoni.

Podążyła za dźwiękiem przez pole pożółkłej trawy, pod górę, w kierunku cmentarza. Laura otworzyła małą żelazną bramę i zaświeciła latarką, ale chwasty i trawa uniemożliwiały dobre widzenie.

Jednak płacz był teraz silniejszy. Była bardzo blisko.

- Widziała tam węża. Duży, jak w opowieściach. Łuski blade jak blask księżyca.

Laura postąpiła naprzód, aż dotarła do polany. Zobaczyła tam węża. Duży, jak w opowieściach. Łuski blade jak światło księżyca. Nie, nie łuski. Pióra. Miękkie, puszyste pióra i para skrzydeł. Wąż otworzył pysk, pokazując zęby. Nie cofnął się na widok latarki i zdała sobie sprawę, że jest ślepy.

To musi być bardzo stare.

Laura uklękła, szepcząc miłe słowa. Wąż przesunął się do przodu, przyciskając głowę do jej dłoni.

Laura uciszyła go i zaczęła śpiewać kołysankę, którą śpiewała jej matka. Wąż oparł zimną głowę o jej pierś.

Laura rozpięła bluzkę i podała jej pierś. Wiedziała, że ​​nie powinno być mleka, że ​​była sucha i pusta jak stara łuska kukurydzy, a jednak wąż połykał mleko; karmiony cicho.

Laura pieściła jego miękką skórę. Potarła maleńkie piórka pradawnego węża i pióra odpadły, jak dmuchawiec wyrzucający swoje nasiona. Pióra odpłynęły, rozrzucone przez wiatr. Wąż stracił skórę.

Niemowlę koloru ikony kości słoniowej wtulone w jej ciało, mocno zasypiające przy jej piersi. Płakała, gdy pierwsze krople deszczu zaczęły pryskać jej na twarz.


Aby uzyskać więcej sposobów na najlepsze życie i wszystkie rzeczy Oprah, zapisz się do naszego newslettera!

Ta zawartość jest tworzona i obsługiwana przez stronę trzecią i importowana na tę stronę, aby pomóc użytkownikom w podaniu ich adresów e-mail. Więcej informacji na temat tej i podobnych treści możesz znaleźć na stronie piano.io Reklama - Kontynuuj czytanie poniżej